niski budżet i czarno-biała taśma to za mało aby film nazwać "off" a już zupełnie nieporozumienie by tę produkcję tylko z tego tytułu uznać za dobrą. Scenariusz wyblakły jak stare prześcieradło, dialogi się nie kleją, fabuła wtórna niczym parokrotnie odgrzewany kotlet z soi, jednym słowem tandeta. Jak ktoś ma ochotę na kino niszowe (a jednocześnie dobre) nich lepiej sięgnie po dorobek skandynawski.